Na szlaku



"I don't know, another way to go then where I'm going,
if this road leads nowhere, I don't care I'm going"
(tak sobie podśpiewuję do melodii Audio Bullys chodząc po górach)

Nie ma wakacji bez chodzenia po górach. Nie kupuję biletu, jeśli niedaleko od zajebistej plaży nie ma jakiejś górki, na którą można się wydrapać. Kiedy stoję w kolejce do samolotu lecącego np do Grecji w butach trekkingowych i softshellu, ludzie w japonkach i zwiewnych sukieneczkach patrzą się na mnie, jakbym upadła na głowę ( albo pomyliła kolejki) Tymczasem, wystarczy tylko chcieć, kupić mapę, poszperać po necie i prosto z plaży można udać się na eksplorację górskich szlaków. Szlaków zupełnie innych niż w Polsce  - bo PUSTYCH.





Śmiem twierdzić,że średnia frekwencja na południowych szlakach jest mniejsza niż w Tatrach w środku tygodnia w marcu,kiedy wali deszczem i śniegiem a wiatr urywa głowę :-) Pamiętam,że np podczas wędrówki na najwyższy szczyt Gran Canarii przez cały dzień spotkałam dwie osoby ( te które rano jechały ze mną autobusem). Tyle. Przeważnie spotykamy Niemców w średnim wieku - a więc goretex od stóp do głów, kultura osobista ( nie ma darcia mordy i chodzenia z puszką piwa) więc zamiast " cześć" mówimy "allo". Kilka osób na cały dzień chodzenia, o staniu w kolejkach na szczyt nie mowy.Skały,zieleń,cisza, spokój, słońce i jaszczurki. Dlatego paradoksalnie, moje buty trekkingowe wykończyłam nie w Tatrach,a na Kanarach.





Dlatego warto ruszyć tyłek z plaży, choćby po to,żeby na chwilę odpocząć od tłumu i upału.



A oto propozycje szlaków niedaleko plaży,ale nie tylko: ( wszędzie dojazd komunikacją publiczną, ewentualnie stopem)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz